* * *
Brakuje mi Twego wzroku, błądzącego po mym ciele.
Pierwszych niewinnych uśmiechów.
Przyprawiających o
dreszcze czułości.
Słodkiego zapachu naszych ciał, gdy wszystko inne przestawało mieć znaczenie.
Bliskości, tak bliskiej i prawdziwej.
Nieśmiałości
i lekkich muśnięć dłonią.
Odkrywania
siebie na nowo i ślepego
tonięcia w naszych
duszach.
Fascynacji i
zainteresowania, mimo, że
znaliśmy się już na pamięć.
Śmiechów i płaczów, i pewności, że za sobą
wskoczylibyśmy w ogień.
A teraz? Teraz ten ogień
pochłania nas samych i
spala od wewnątrz.
Oprócz murów
i kilometrów dróg dzielących
nas, nie ma nic.
Wszystko prysło. Może w jednej chwili, a może wymykało
nam się powoli przez
palce.
Uciekało, a my zapatrzeni w siebie, nie zauważyliśmy nic.
I co nam
pozostało? Znów wrócić do początku.
Do chwili, w której nie mieliśmy pojęcia o swoim istnieniu.
* * *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz